lis 02 2004

Sumienie syna.


Komentarze: 1

Stoję nieruchomo przy grobie. Tępo patrzę na tablicę nagrobkową i wyryty napis: "Zmarła 26 sierpnia 1991 r." I myślę: -Minęło już 13 lat minęło. Gdyby nadal żyła byłaby świadkiem długiej choroby naszego czteroletniego synka, a jej najmłodszego wnuczka. Przeżywałaby podobnie jak my walkę o jego życie w jednym z białostockich szpitali. Mama tak wszystkim się przejmowała. Nie zobaczyła też szczęsliwego zakończenia. Synek dostał od Stwórcy dar dalszego życia. Niewielu miało takie szczęście.

Leży teraz mama spokojnie i cicho...

Jest poza zasięgiem wszystkich ziemskich spraw. A ja chwilami mam wszystkiego dość. Ta ciągła gonitwa, zabieganie, ciągłe problemy w pracy i lęk przed jej utratą, wykańczają mnie psychicznie. Jak ja dociągnę do emerytury? Żeby tak nic nie robić? Niczym się nie przejmować? Chciałbym móc nie budzić się w nocy i leżąc czekać nerwowo na dźwięk budzika. Chciałbym nie spieszyć się w ciągu dnia, mieć czas na spokojny spacer z pieskiem wzdłuż jeziora lub na przejażdżki rowerowe po okolicy. Chciałbym być niezależnym finasowo, by powiedzieć, że "nikt mi nie podskoczy". To jest moj wymarzony model dalszego życia.

Leży teraz mama spokojnie i cicho...

Jest rada z dobrze spełnionych obowiązków za życia. Wychowała syna i córki, zapewniła im wykształcenie i co nieco dała im na początek dorosłego życia.

Leży sobie spokojnie i cicho...

Jest zadowolona z tego co ma, bez wymagań i oczekiwań. Jej oczekiwania....? Pomnik stoi, co roku rosną inne kwiaty. Tylko gorzej jest z zachodzeniem na cmentarz. Coś zawsze przeszkadza mi, coś jest ważniejsze i naglące. Odkładam wyjście na jutro, pojutrze..... Gdy słońce smaży idę, bo stracę dekorację grobu. Co ludzie pomyślą ...?

Wybacz mi, mamo.

Wiem, że dopuściłem się zaniedbania. Nawet nie starałem się wspominać cię w myślach, odświeżyć twój wizerunek we wspomnieniach moich dzieci. Wszystko poszło do przodu. Potrafiłem powiedzieć kiedyś żonie, nawiązując do tych, co odeszli:-"Ich czas już minął. A sprawy z tego świata są dla żywych i żywym. Nie muszę ciągle mówić o zmarłych, rozważać ich życie i przesiadywać przy grobach". 

A jednak coś gryzie mnie od środka. Myślę, że nie dbałem i nie zabiegałem o to, by pamieć o zmarłych członkach rodziny. Nawet nie modliłem się za spokój duszy zmarłej mamy. Nie przywiązywałem do tego wagi. A może raczej byłem za leniwy? Mam nadal wyrzuty sumienia. Moje dzieci chyba zrobią podobnie. Wszystko jest cacy, gdy są zależni od rodziców. Ale potem, gdy już nas nie będzie, bedą chcieli żyć po swojemu, według swoich upodobań.

Wybaczam ci, mamo.

Że byłaś w ostatnich swoich latach brzydka, zniszczona, schorowana i stara, zmęczona życiem, narzekająca na wszystko i na wszystkich, zgorzkniała i ciągle cierpiąca....

      -Ale byłaś moją matką, przy której byłem szczęśliwy.

Wybaczam ci, mamo.

Że nie żyłem w luksusach, że nie miałem wielu rzeczy, które mieli moi rówieśnicy. Nie wciągnęłaś mnie na wyżyny hierarchii urzędniczej, że sam musiałem wszystko zdobywać.

      -Ale byłaś moją matką, przy której byłem szczęśliwy.

Dziękuję ci, mamo.

Że mnie urodziłaś i wychowałaś, bym żył, rozwijał się, poznawał i czerpał garściami z uroków życia.

Dziękuję ci, mamo.

Że wychowałaś mnie na porządnego człowieka. Nie osiągnąłem wyżyn, lecz mam wszystko, co jest potrzebne, by żyć normalnie.

Dziękuję ci, mamo.

Że poparłaś mój wybór, gdy Krystynę wybierałem na towarzyszkę mojego życia. Nasze małżeństwo jest udane i szczęśliwe.

Dziękuję ci, mamo.

Że byłaś przy nas, gdy na świat przychodził Sebastian, Tomcio i Piotruś. Kocham cię nadal, mamo. Może teraz troszeczkę inaczej. Jesteś nadal ze mną i z moją rodziną. Jak ważną byłaś, rozumiem to najlepiej w dniu Święta Zmarłych. Czuwaj nad nami, mamo.   

    

 

           

 

 

    

   

 

  

 

sogra : :
Asiulek
02 listopada 2004, 22:13
:-) uśmiecham sie do cebie tak jak pewnie teraz uśmiech się stamtąd twoja mama :*

Dodaj komentarz